poniedziałek, 13 stycznia 2014

Coś dla ulubieńców kotów...

Imię: Garf (skrót od Garfield)
Nazwany tak ponieważ: jest żarłokiem, straaaasznym, kiedy sypie mu się karmę do miśki, i mimo tego,że śpi, przytoczy się w niesamowitej prędkości na dół. Jest także niesamowicie gruby ;p (no i rudy ;3)
Wiek: około 10 lat, nie wiadomo bo przyszedł do nas w lecie weterynarz stwierdził, że wygląda na około 10
co więcej mogę napisać o mojej kochanej, pomarańczowej kuleczce? Kocham go bardzo. Sama go udamawiałam bo znalazłam go w strasznym stanie na moim balkonie (często do nas koty przychodzą). Był wychudzony, miał wiele kleszczy... Na jego widok serce mi stanęło i zadzwoniłam do mamy... Ona powiedziała, że zawiezie go do weterynarza, lecz on sam (Garf) zdecyduje czy u nas zostanie.
Po tygodniu wrócił do nas... Wyglądał o wiele lepiej :) Został wykastrowany (ponieważ mamy dwie kicie oprócz niego, wysterylizowane, ale nie chcieliśmy z nim kłopotów, w razie gdyby zamieszkał z nami)
Był dość ufny jak na dzikiego kota. Jednak, kiedy ktoś chciał go pogłaskać, on rzucał się z pazurami. Nawet mnie nie raz podrapał ;p Ale coś w nim od początku widziałam... Od razu nawiązałam z nim jakąś więź i po tygodniu kojarzył mnie tylko z głaskaniem i przytulaniem, nawet mnie nie już nie drapał. Pojawił się za to nowy problem... Garfield chciał bardzo dużo czasu spędzać w ciepłym domu... Całymi dniami dom stał pusty i nie było nawet opcji, żeby kocur, który nie rozumie do czego służy kuweta, zostawał w domu przez kilkanaście godzin. Zawsze kończyło się to awanturą... Lecz teraz umowa jest prosta -> cały dzień na dworze = cała noc w domu i na odwrót. Garf już to rozumie i zawsze z rana leci zjeść śniadanie i wystrzela do drzwi balkonowych (kto by pomyślał, że taki tłuścioch, tak szybko biega???).
Mam nadzieję, że was to nie zanudziło :) Na dole kilka fotek Garfusia.




 Jedzonko??? Gdzie???
 Daj mi spokój -.-
I co się gapisz???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz